Odessa. Wydarzenia z 2 maja 2014 roku

odessa 2014

Dokładnie dziesięć lat temu na ulicach Odessy rozegrał się dramat, którego skutkiem była śmierć 48 osób. Wydarzenia miały kontekst polityczny, a w ich tle była imperialna polityka Rosji wobec Ukrainy.

Żeby zrozumieć co stało się 2 maja 2014 roku w Odessie, trzeba cofnąć się do listopada 2013 roku, kiedy to ówczesny, prorosyjski prezydent Ukrainy Wiktor Janukowycz nie podpisał umowy stowarzyszeniowej z Unią Europejską. W przeciwieństwie do niego uczynili to przywódcy Gruzji i Mołdawii, co nastąpiło w ostatnich dniach listopada w Wilnie. W dniu 30 listopada 2013 roku w Kijowie ukraińska policja brutalnie rozpędziła pierwsze obywatelskie protesty, gdy ludzie wyszli na ulice, ponieważ zrozumieli co się właśnie stało. Że wyjście ich kraju z “ruskiego miru” właśnie oddaliło się w czasie, być może na zawsze. Następnego dnia w Kijowie protestowały już setki tysięcy ludzi – tak zaczął się “Euromajdan”.

Przeczytaj też: Zagłuszanie GPS z rejonu Królewca

Przeczytaj też: Rosja zagraża Polsce. Putin tego nie ukrywa

Kolejne dramatyczne wydarzenia rozegrały się w dniach 18-20 lutego 2014 roku. W ich efekcie zostało rannych lub zabitych kilkaset osób, jednak ta ofiara nie poszła na marne. Zmuszony przez gwałtowne protesty prezydent Janukowycz zgodził się przywrócić konstytucję z 2004 roku i rozpisać przedterminowe wybory prezydenckie. To właśnie na skutek zwrotu wykonanego przez Janukowycza w Moskwie podjęto decyzję o natychmiastowej aneksji Krymu. W nocy z 26 na 27 lutego 2014 roku rosyjskie oddziały wojskowe zajęły budynki parlamentu i rządu Autonomicznej Republiki Krymu w Symferopolu, co rozpoczęło okres okupacji półwyspu, który trwa do dziś.

Kwiecień 2014 przyniósł kolejne ruchy wojsk rosyjskich na terytorium Ukrainy i zajęcie wschodnich obwodów: donieckiego i ługańskiego. Na ich obszarze Moskwa utworzyła marionetkowe republiki: Doniecką Republikę Ludową i Ługańską Republikę Ludową, które przyłączono do Federacji Rosyjskiej. Na skutek tych wydarzeń w Odessie obawiano się, że ich region zostanie również anektowany przez Rosję, na co miał wpływ aktywność grup prorosyjskich w mieście.

Tło gwałtownych zamieszek w Odessie

W tym czasie w Odessie odbywały się akcje protestacyjne zarówno zwolenników Euromajadanu, jak i aktywistów prorosyjskich zwanych “Antymajdanem”. Opowiadali się oni za federalizacją Ukrainy, czyli proponowanym przez Rosję ustrojem wewnętrznym, który zapewniłby ukraińskim regionom swobodę wyboru władz i do pewnego stopnia prowadzenia własnej polityki w tym nawiązywania kontaktów z regionami państw ościennych. Antymajdan miał swój obóz namiotowy na tzw. Kulikowym Polu. Na 2 maja władze przewidziały przeniesienie obozu w związku z paradą zaplanowaną na 9 maja. Jednocześnie 2 maja miał się odbyć mecz piłki nożnej, na który mieli przybyć kibice-zwolennicy niepodległej Ukrainy. Planowali oni wspólny z uczestnikami Euromajdanu przemarsz ulicami miasta.

Władze Odessy próbowały nakłonić członków Antymajdanu do opuszczenia Kulikowego Pola i przeznaczyły na ten cel kwotę ponad 80 tys. dolarów, którą przekazano rezydentom namiotowego obozu. Jednak feralnego 2 maja okazało się, że Antymajdan dalej zajmuje miejsce na Kulikowym Polu, a nawet szykuje się do niedopuszczenia do przejścia marszu zwolenników wolnej Ukrainy i kibiców piłkarskich, który miał się odbyć o godz. 15:00. To było punktem zapalnym późniejszych wydarzeń.

Krwawe wydarzenia z 2 maja

W trakcie zamieszek, które wybuchły w okolicy Kulikowego Pola padły strzały obrońców Antymajdanu. Strzelali ludzie przeszkoleni i uzbrojeni do ochrony przywódców organizacji, w tym Witalij Budko vel “Bosman”. W ich efekcie śmierć poniosło dwóch aktywistów Euromajdanu. Ciekawą okolicznością jest fakt, że ludzie ci strzelali schronieni za kordonem policji. W toku wydarzeń aktywiści Antymajdanu ewakuowali się z Kulikowego Pola do budynku Domu Związkowca, gdzie zabarykadowali się, ostrzeliwali i obrzucali oponentów koktajlami Mołotowa. Sądzi się, że to właśnie butelki z benzyną były bezpośrednią przyczyną pożaru, który wybuchł podczas zajść.

Na skutek pożaru zginęło 46 osób, działaczy prorosyjskiego Antymajdanu. Ofiar może byłyby mniej, gdyby nie to, że straż pożarna przyjechała dopiero po godzinie od wybuchu ognia. O opóźnienie wyjazdu straży obwinia się ówczesnego dowódcę odesskich służb ratowniczych Władimira Bodelana, który po tych tragicznych wydarzeniach miał uciec do… Rosji, podobnie zresztą jak “Bosman” i lokalny szef policji Dmitrij Fuczedżi.

Ktoś zapyta: ale dlaczego prorosyjski “ratownik” nie spieszył na pomoc współziomkom? W wielkiej polityce konieczne są ofiary, nawet jeśli mają być to mniej znaczący “nasi”. Wiele trupów zwolenników Rosji na Ukrainie zawsze można wykorzystać propagandowo, prawda?

Piotr H. Bogucki

Piotr H. Bogucki

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *