Jak nie oddać władzy raz zdobytej?

władzy raz zdobytej nie oddamy nigdy

“Władzy raz zdobytej nie oddamy nigdy” powiedział w dniu 18 czerwca 1945 roku w Moskwie Władysław Gomułka. Wiadomo, że fundamentem każdej władzy jest majątek. Dzięki niemu władzę się zdobywa i utrzymuje. Dlatego wszyscy “rewolucjoniści” odbierają majątki prawowitym właścicielom.

W PRL władza kontrolowała tzw. majątek państwowy, ale wiadomo, że jeśli dysponujesz to posiadasz. Rządzący PRLem dysponowali majątkiem “państwowym” w pełni, byli więc jego właścicielami i, co za tym idzie, o władzę martwić się nie musieli. Charakterystyczną cechą systemu było też to, że owa własność nie musiała być w żaden sposób potwierdzona formalnie. “Każdy wiedział”, co do kogo należy, partyjni bonzowie nie musieli tłumaczyć się z niczego.

“Władzy raz zdobytej nie oddamy nigdy” – zmiana systemu, ale ludzie ci sami

Rok 1989 odwrócił sytuację. Znaleźliśmy się w systemie, w którym własność musi być przypisana formalnie do osoby fizycznej lub prawnej. Nie wystarczy być sekretarzem partii, czy być jego kolegą od flaszki, aby zarządzać jakimś dobrem o większej wartości. Jeszcze muszą zgadzać się “kwity”. W tych oto warunkach, elity partyjno – bezpieczniackie Polski Ludowej potrzebowały gwałtownie konwersji własności kolesiarsko – nieformalnej na własność prywatno – formalną. Jeden z pomysłów jak tego dokonać, pojawił się w latach 80 XX wieku, a wykorzystano do tego zadłużenie zagraniczne PRL, co pozwoliło sprywatyzować i zalegalizować prawie 1,7 mld peerelowskich dolarów.

Zadłużenie Polski wobec wierzycieli zagranicznych w roku 1971 wynosiło 1,1 mld USD, 10 lat później 24,1 mld USD, a w roku 1990 już 46,1 mld. W dniu 15 lutego 1989 roku, ustawą Sejmu PRL powołano Fundusz Obsługi Zadłużenia Zagranicznego, który miał zajmować się spłatą tegoż zadłużenia. W praktyce fundusz ów zajął się nielegalnym wykupem długu na rynku po obniżonych cenach oraz transferem dewiz do tworzonych za granicą spółek. Dług wykupiono tylko za kwotę 69 mln USD, a wytransferowano bez śladu około 1,63 mld USD. Przeciętna pensja w PRL w tamtym okresie wynosiła około 20 USD.

Przejęcie środków FOZZ jako sposób na zachowanie władzy

Znane początki FOZZ to lata 1986 – 88, kiedy to funkcjonował tzw. pierwszy FOZZ, na którego temat trudno znaleźć jakieś informacje. W każdym razie, pomysł funduszu zrodził się w latach, kiedy to w Polsce władzę dzierżyła Wojskowa Służba Wewnętrzna wespół z milicyjną Służbą Bezpieczeństwa. W tym okresie, w kręgach władzy, już wiedziano, że Polska znajdzie się w strefie wpływów Zachodu, a o społecznym statusie nie będzie decydował partyjny oportunizm, tylko posiadany kapitał.

Duże pieniądze potrzebne były nowej/starej władzy do “demokratycznego” rządzenia, stworzenia partii politycznych, “niezależnych” mediów, “ośrodków badania opinii”, prowadzenia kampanii, stworzenia intratnych “kapitalistycznych” biznesów w dochodowych branżach, czy po prostu do założenia elitarnych, zamożnych rodzin kompradorskich. Stąd pomysł powołania FOZZ w pozornym celu spłaty lub wykupu zadłużenia zagranicznego, a faktycznie w celu transferu dewiz do tworzonych za granicą spółek, a następnie w prywatne ręce w III RP.

W przepływy pieniężne FOZZ zamieszany był Narodowy Bank Polski, Bank Handlowy i wiele innych podmiotów

Jednym z nich była Centrala Handlu Zagranicznego Universal, w której w 1990 roku przeprowadzał kontrolę Michał Falzmann, kontroler warszawskiej Izby Skarbowej. Gdy Falzmann w trakcie kontroli odkrył ślady nielegalnych transakcji FOZZu, przełożeni z Izby Skarbowej zabronili mu zajmować się sprawą. Po tym fakcie Michał Falzmann poinformował o odkrytym przez siebie procederze Tygodnik Solidarność, jednak ówczesny redaktor naczelny Tygodnika, Jarosław Kaczyński, odmówił publikacji materiałów.

Niezależnie od wykrycia sprawy FOZZ w Universalu, od 7 maja 1991 roku trwało postępowanie w NIK na podstawie zeznań obywatela Niemiec, Józefa Tkaczyka. W tym okresie Michał Falzmann otrzymał propozycję pracy jako inspektor NIKu. Był to bez wątpienia awans, który można potraktować jako próbę zneutralizowania Falzmanna lub wyciszenia afery poprzez oddanie jej niedoświadczonemu, młodemu inspektorowi. Jednak Falzmann nie odpuszczał. Jako inspektor NIK próbował przesłuchać w sprawie FOZZ wicepremiera i ministra finansów Leszka Balcerowicza, a 16 lipca 1991 roku skierował wniosek do NBP o udostępnienie informacji o przepływach pieniężnych FOZZ. W tym samym dniu, jego bezpośredni przełożony Anatol Lawina, przekazał mu decyzję prezesa NIK Waleriana Pańki o odsunięciu od sprawy. Pańko podjął tę decyzję na skutek skargi na Falzmanna z NBP.

W dniu 18 lipca 1991 roku, w wieku 38 lat, Michał Falzmann nagle umiera na zawał serca, a kilka miesięcy później, na dwa dni przed zaplanowanym wystąpieniem w Sejmie na temat FOZZ, w wypadku samochodowym ginie Walerian Pańko. Wskutek tych dwóch śmierci, oddalamy się od wiedzy o prawdziwych dysponentach dewiz FOZZu. W dniu 19 lutego 1993 do sądu został skierowany akt oskarżenia przeciw pionkom, czyli formalnym władzom Funduszu, który objął m.in. dyrektora generalnego Grzegorza Żemka i jego zastępczynię, Janinę Chim. Po przeciągającym się procesie, w 2009 roku wyroki dla Żemka (9 lat) i Chim (6 lat) zostały podtrzymane przez Sąd Apelacyjny w Warszawie.

Jak nie stracić władzy raz zdobytej? Założyć “wolne media”!

W 1987 roku, Grzegorz Żemek, wtedy dyrektor w Bank Handlowy International z siedzibą w Luksemburgu i tajny współpracownik WSW kryptonim “Dik”, a od 1989 roku szef FOZZ, otrzymał od wojskowych władz PRL polecenie zorganizowania stacji telewizyjnej. W tym celu nawiązał kontakt z innym TW, Janem Wejchertem, który od 1984 roku, w imieniu wojskowych tajnych służb, prowadził w Irlandii, na obszarze “raju podatkowego”, zarejestrowaną w Luksemburgu firmę ITI. Od tego momentu Jan Wejchert wspólnie z protegowanym Jerzego Urbana, Mariuszem Walterem, przystępują do pracy, co w 1996 roku owocuje powstaniem telewizji TVN.

Trochę wcześniej, bo w roku 1992, rozpoczyna nadawanie pierwsza polska telewizja satelitarna Polsat. Szefem Polsatu zostaje Zygmunt Solorz, od 1983 roku współpracownik wywiadu PRL. Warto przypomnieć, że w tamtym okresie, w roku 1989, powstała także Gazeta Wyborcza jako opiniotwórcze medium ogólnopolskie z etykietką antykomunistyczną.

Na tym właśnie zależało konglomeratowi bezpieczniacko-pseudoopozycyjnemu o korzeniach w dekadzie lat 80 – aby stworzyć imperium medialne jako “alternatywę” dla skompromitowanej w tamtym czasie państwowej TVP i partyjnej prasy. Stworzone wtedy duże prywatne media miały przynosić dochód oraz skutecznie sterować odbiorcą w celu utrwalania władzy “raz zdobytej”. Cel ten udało się osiągnąć.

Damian Braczek

Damian Braczek

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *