Polskie wojsko na Ukrainie. Czy będzie interwencja?

elektrownia w dnieprze

Wojna na Ukrainie może wejść w fazę, w której Siły Zbrojne RP będą musiały operować nad Dnieprem.

Gratuluję w tym miejscu Ukraińcom waleczności i przewagi na Rosjanami, może ona jednak doprowadzić do tego, że Moskwa zdecyduje się na eskalowanie, które wymusi interwencję armii zewnętrznych. Według mnie predestynowane do tego są dwie armie: Polski i Rumunii. Decyduje o tym bezpośrednie sąsiedztwo z Ukrainą, liczebność wojsk naszych krajów oraz obecność w strukturach NATO, która umożliwia sprawne zarządzanie operacją wspólnie z sojusznikami.

Do wsparcia Ukraińców gotowi są również Amerykanie, których dywizje powietrznodesantowe 82 i 101 stacjonują w Polsce oraz w Rumunii. Jednostki te przygotowane są do przekroczenia granicy z Ukrainą, o czym pisaliśmy w tym artykule. Skoro USA, gdy zajdzie konieczność, zamierzają wysłać swoich żołnierzy nad Dniepr, to tym bardziej przeznaczone do tego są armie państw Europy Środkowo-Wschodniej, które są żywotnie zainteresowane powstrzymaniem rosyjskiej agresji.

W jakich okolicznościach armia RP może przekroczyć granicę z Ukrainą?

Jeżeli do tego dojdzie to tylko na wyraźną prośbę ukraińskich władz. A powody mogą być co najmniej dwa:

  • możliwość wystąpienia katastrofy humanitarnej na wielką skalę;
  • niebezpieczeństwo uzyskania znacznej przewagi frontowej przez Rosję.

Zarówno pierwszy, jak i drugi z tych puntów może być spowodowany użyciem przez Rosję broni masowego rażenia. Niekoniecznie musi być to broń jądrowa, ale także chemiczna lub biologiczna. Katastrofa humanitarna może też wystąpić na skutek zbliżającej się zimy i niszczenia przez Rosjan ukraińskiej infrastruktury energetycznej. Już teraz ukraińskie miasta nocami pogrążone są w ciemności, bo kraj oszczędza energię. Światło i ogrzewanie to w tej chwili na Ukrainie “towary” deficytowe. Może się okazać, że bez pomocy z zewnątrz nie da ochronić wielu tysięcy cywilów.

Rosja może uzyskać przewagę także poprzez przecięcie szlaków transportowania na Ukrainę zachodniego uzbrojenia. Trasy te przebiegają głównie przez Polskę i zachodnią Ukrainę. Odcięcie tej pomocy może dla Kremla oznaczać nawet zakończenie działań wojennych na jego warunkach, więc nietrudno domyślić się, że władze w Moskwie mogą do tego dążyć. Choć na skutek braku “siły żywej” oraz możliwości logistycznych na razie się na to nie zdecydowały, to niewykluczone, że do takiej operacji Rosjanie mogą zaangażować żołnierzy z mobilizacji oraz wojsko białoruskie.

Wkroczenie polskiej armii na Ukrainę nie takie oczywiste

Chociaż militarna ingerencja państw ościennych w sytuację Ukrainie może okazać się niezbędna, to wcale nie jest łatwo podjąć o niej decyzję. Przede wszystkim dlatego, że zanim wojska lądowe przekroczą granicę, muszą być zabezpieczone przed atakiem z powietrza. To z kolei wiąże się z wprowadzeniem na części ukraińskiego terytorium “no fly zone” oraz neutralizacji rosyjskiej broni rakietowej. Te dwa czynniki oznaczają znaczną eskalację, bo mogą wiązać się z koniecznością zniszczenia rosyjskich wyrzutni na terytorium Rosji oraz na Morzu Czarnym.

Ukraińskie wyrzutnie pocisków przeciwokrętowych Neptun

W związku z powyższym jest o wiele za wcześnie na martwienie się o los polskich żołnierzy na ukraińskim froncie, jednak do myśli o naszym wojsku nad Dnieprem trzeba się przyzwyczajać. Jak wiemy, kremlowska władza jest nieobliczalna i być może wszyscy będziemy musieli się bardziej zaangażować, aby ją powstrzymać.

Klemens Proński

Klemens Proński

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *