Historia niejednokrotnie zataczała koło, tak się dzieje i teraz. Po raz kolejny jesteśmy świadkami powstania powszechnej ideologii z pomysłem na poprawienie funkcjonowania świata.
Wokeiści (woke), o ile można ich tak nazwać, są absolutnie przekonani o tym, że posiedli ostateczną wiedzę, jakimi regułami powinien rządzić się ludzki świat. Naczelną zasadą, według nich, ma być szeroko pojęta tolerancja. Czy wobec wszystkiego? Oczywiście nie. Woke zakładają, że tolerancja może zachodzić tylko wobec poglądów zgodnych z ich własnymi.
Przeczytaj też: Korupcja polityczna w Polsce. Krótka historia
Przeczytaj też: Uderzenie asteroidy zniszczyło Sodomę?
Nasuwa się tu analogia z ideą zaproponowaną w eseju Herberta Marcuse „Tolerancja represywna”. Autor postuluje w nim, żeby jako obowiązującą w społeczeństwie ideologię, uznać wybiórczą tolerancję i wprowadzić brak zgody już dla głoszenia idei „nietolerancyjnych”. Marcuse:
(…) prawdziwy pokój wymaga porzucenia tolerancji przed akcją, na etapie komunikacji, ustnej, drukowanej, wizualnej. Takie ekstremalne ograniczenie prawa do wolności wypowiedzi i zgromadzeń jest oczywiście uzasadnione tylko wtedy, gdy całe społeczeństwo znajduje się w skrajnym niebezpieczeństwie.
Dalej jest jeszcze ciekawiej:
Nalegam, aby nasze społeczeństwo znajdowało się w tak ekstremalnej sytuacji i stało się to już normalnym zjawiskiem.
Nie wiemy czy Marcuse postuluje tu wprowadzenie społeczeństwa w sytuację zagrożenia, aby można było wprowadzić postulowaną przez niego „tolerancję represywną”, ale wiemy, że reprezentanci ruchu wokeness, tak właśnie wyobrażają się sobie dyskusję publiczną, społeczne komunikowanie się. Innymi słowy – nam wolno, wam nie.
Wokeiści więcej wiedzą od innych?
Niewątpliwie do wokeizmów zaliczymy wszelkie feminizmy, antyrasizm, genderyzm, wszelkie formy walki o prawa przeróżnych mniejszości czy, szerzej, prawa człowieka. Wyznawcy wokeizmu są absolutnie przekonani o swojej nieomylności, co stawia ich na równi z innymi systemami „naprawiania świata”, takimi jak nazizm, faszyzm czy komunizm. Tamci też przecież mieli „słuszne” argumenty za wprowadzeniem w życie swoich pomysłów.
Represywni zwolennicy tolerancji nazwali się „woke” co oznacza „przebudzony”, jakoby ze snu niewiedzy „co należy robić”. Przekonanie o niemalże wszechwiedzy, pycha rozumu ma u lewicy długą tradycję. Nakreślona przez wokeizm sprawiedliwość społeczna jest uważana przez nich za wartość uniwersalną i panaceum na zło tego świata. Ma to pewnie usprawiedliwiać zapalczywość w nietolerowaniu nietolerujących i wielką ochotę na wprowadzenie tych zasad do prawodawstwa, także w Polsce.
Jej przejawem jest propozycja wprowadzenia w życie karania za tzw. mowę nienawiści, co pilotują w obecnej ekipie politycy partii Lewica. Należy do nich między innymi wiceminister sprawiedliwości Krzysztof Śmiszek. Ten sam, który w 2023 roku został symbolicznym mężem Roberta Biedronia. Samo pojęcie „sprawiedliwości społecznej” wprowadzono do polskiej konstytucji już w roku 1997, za prezydentury Aleksandra Kwaśniewskiego.
Czy zmuszą wszystkich do przestrzegania zasad wokeizmu?
Jak wszyscy nieomylni wyznawcy jakiejś idei, tak i wokeiści dążą do upowszechnienia swoich zasad, a opornych w przyjmowaniu ich przekonań będą chcieli zmusić do ich przestrzegania. Początkiem tego procesu jest wspomniana ustawa. Przejawem miękkiego wprowadzania w życie zasad woke, jest pojawianie się kierunków studiów związanych z tą ideologią. Niech przykładem tu będzie Uniwersytet Śląski, gdzie na Wydziale Humanistycznym wprowadzono Interdyscyplinarne studia humanistyczne nad środowiskiem. Jednym z kierunków na tych studiach jest tzw. Obszar genderowo-równościowy.
Jak widać wokeiści nie zasypiają gruszek w popiele i powoli zajmują miejsce w różnych sferach życia publicznego, polityki i edukacji. Widać w tym dążenie do wprowadzenia obowiązywania tego w co wierzą i można być pewnym, że będą dążyć do karania osób czy grup, które niekoniecznie się z nimi zgadzają. Miejmy jednak nadzieję, że pewne zniewieścienie środowisk woke i ich groteskowość odbierze im powagę i uniemożliwi poważne nękanie adwersarzy.