Czy Donald Tusk jest rusofilem?

putin i tusk

Donald Tusk sprawia wrażenie karierowicza pozbawionego charyzmy, a nawet zwykłej wyrazistości, ale czy jest rusofilem, jak czasem twierdzą jego oponenci polityczni?

Za początek kariery Donalda można uznać rozpoczęcie działalności w gdańskim, tak zwanym Kongresie Liberalno-Demokratycznym. Partię założyli ludzie z gdańskiego “Kongresu Liberałów”, między innymi Jan Krzysztof Bielecki, Janusz Lewandowski czy Maciej Płażyński. Ten ostatni szefował gdańskiej firmie “Świetlik”, w której Tusk przez kilka lat malował słynne kominy.

W 1991 roku Donald Tusk został następcą Lewandowskiego na fotelu przewodniczącego KL-D. Jednym z pierwszych “sukcesów” tej partii, było wspólne z warszawską UD uznanie w 1992 roku rządu Olszewskiego za niegodny zaufania i przyłożenie się do jego odwołania, a przecież gabinet ten jako pierwszy oficjalnie deklarował przystąpienie Polski do zachodnich struktur oraz zapobiegł utworzeniu rosyjskiej strefy wpływów w Europie Środkowo-Wschodniej, którą forsował Wałęsa. Taka była ta słynna “europejskość” KL-D już w latach 90 XX w.

Kongres pod przewodnictwem Donalda Tuska nie tylko głosował za odwołaniem rządu Olszewskiego, ale partia już od chwili jego powołania w grudniu 1991 roku, nie była mu przyjazna i odmawiała współpracy przy jego tworzeniu. A pamiętać należy, że był to pierwszy rząd, który oficjalnie uznał wprowadzenie Polski do NATO za nasz strategiczny cel. Olszewski przyspieszył także ciągnące się od 1990 roku negocjacje w sprawie wycofania wojsk sowieckich z polskiego terytorium.

Trudno, zwłaszcza w świetle wojny na Ukrainie, przecenić jego zasługi. To ta ekipa odważyła się zrobić odważny krok ku Zachodowi, podczas gdy wielu polskich polityków stało jeszcze jedną nogą w RWPG i poddawało się moskiewskim wpływom, bojąc się otwarcie wystąpić przeciw nim, a może i spodziewając się z tej strony jakichś korzyści. Czy należał do nich Donald Tusk? Raczej tak.

Prorosyjskość premiera Tuska

Donald Tusk w roku 2007 został polskim premierem i na początku urzędowania w swoim exposé wypowiedział następujące słowa:

Choć mamy swoje poglądy na sytuację w Rosji, chcemy dialogu z Rosją, taką, jaką
ona jest. Brak dialogu nie służy ani Polsce, ani Rosji. Psuje interesy i reputację obu
krajów na arenie międzynarodowej. Dlatego jestem przekonany, że czas na dobrą
zmianę w tej kwestii właśnie nadszedł.

Zauważmy, że Rosja została tu przez Tuska zaakceptowana “taka, jaka jest”, a także w tym samym exposé wymienił on to państwo na pierwszym miejscu – jako jeden z krajów byłego Związku Sowieckiego, z którymi zamierzał kształtować stosunki – przed Ukrainą i Białorusią. Tusk chciał też przekonywać do demokracji “wszystkie siły” na Białorusi, czyli także prezydenta Łukaszenkę. Niewątpliwie należało traktować to jako sygnał dla Moskwy, że rząd polski jest umiarkowanie “prorosyjski”.

Potwierdziło się to zresztą w lutym 2008 roku, kiedy to pierwszą wizytą Donalda Tuska w krajach byłego ZSRS była wizyta w Moskwie. Premier odwiedził na drugim miejscu Kijów, a Mińsk na trzecim. Ta kolejność w języku dyplomacji ma określone znaczenie – krajowi odwiedzanemu w pierwszej kolejności nadajemy największe znaczenie w naszej polityce. Tusk ubolewał także, że przez postępowanie swoich poprzednich rządów, Polska w odróżnieniu od innych państw, nie mogła z Rosją swobodnie handlować. Innym prokremlowskim posunięciem Tuska było zaprzestanie blokowania członkostwa Rosji w OECD.

Latem 2008 roku Rosja najechała Gruzję i twarda postawa prezydenta Lecha Kaczyńskiego wobec Moskwy stała się szeroko znana. Chociaż początkowo szło z nią w parze stanowisko polskiego rządu, to z czasem jednak uległo ono złagodzeniu. Tusk, wiedząc, że większość państw Unii chce poprawnych stosunków z Kremlem, powiedział:

Chciałbym uniknąć za wszelką cenę na posiedzeniu Rady Europejskiej, a także w przyszłości
tego, by Polska była wystawiana do roli harcownika, państwa, które przyjmuje na
siebie najostrzejszą formę konfliktu z Rosją.

Należy tu dodać, że ówczesna “prorosyjskość” rządu Tuska wynikała z międzynarodowej koniunktury w okresie jego działania. UE była nastawiona do Kremla pozytywnie, a rządzący od stycznia 2009 prezydent Obama ogłosił swój słynny reset w stosunkach USA z Rosją. W takim klimacie polski rząd nie miałby wcale łatwego zadania, idąc z Rosją “na udry”. Można powiedzieć, że byłby w tym osamotniony.

Podsumowując dwie porównane tu postawy polityczne Donalda Tuska, można uznać, że jest on raczej sprawnym oportunistą niż cynicznym zwolennikiem Moskwy. Świadczy o tym także jeszcze jedna rzecz: proniemieckość Tuska. O tym jednak będzie osobny tekst.

Aneta Klawa

Aneta Klawa

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *