Od początku lipca bieżącego roku jesteśmy świadkami kryzysu migracyjnego na wschodniej granicy Unii Europejskiej. Pierwszym państwem, które się z nim zmagało była Litwa. Drugiego lipca na litewskiej granicy z Białorusią pojawili się pierwsi migranci z Bliskiego Wschodu, Azji Południowej i Afryki. Następnie ofiarą fali migrantów padła Polska. Imigranci przybyli na granicę polsko-białoruską z początkiem sierpnia.
Znane na pewno wszystkim są telewizyjne migawki z osobami koczującymi w zaroślach po białoruskiej stronie granicy. Od tamtego czasu, w ciągu bez mała miesiąca, sytuacja znacznie się pogorszyła. Czy można uznać ten kryzys za działania w ramach wojny hybrydowej?
Minister spraw wewnętrznych Mariusz Kamiński stwierdził na konferencji prasowej, że mamy bardzo poważną sytuację na granicy z Białorusią. Białoruscy żołnierze stosują wobec polskich pograniczników szereg różnych prowokacji. Jest to m.in. demonstracyjne przeładowywanie broni, celowanie do naszych żołnierzy, a także oddawanie strzałów w powietrze. Białorusini rzucają petardy, markują rzucanie granatami oraz wyzywają polskich pograniczników. Zdarza się, że w żołnierzy budujących graniczne ogrodzenie Białorusini rzucają kamieniami.
Co się dzieje na polsko-białoruskiej granicy? Czy to już wojna hybrydowa?
Od momentu rozpoczęcia kryzysu doszło do prawie 10 tys. prób przedostania się z Białorusi na terytorium Polski. Obecnie odnotowuje się ich kilkaset dziennie. W naszych ośrodkach dla cudzoziemców przebywa już około 1200 migrantów z terenu Białorusi. Wiele z tych osób nie ma dokumentów lub są one sfałszowane. Co dziesiąty ze zweryfikowanych intruzów jest podejrzewany o kontakty z terrorystami albo o działalność przestępczą. Niektórzy z nich to byli żołnierze, a około 20 proc. z nich ma za sobą wieloletni pobyt w Rosji. Straż Graniczna informuje, że w telefonach ujętych osób znalazła pedofilskie i zoofilskie zdjęcia, a także materiały związane z terroryzmem.
Minister Kamiński stwierdził, że w telefonie jednego z zatrzymanych znaleziono zdjęcia dużej ilości broni automatycznej, a także fotografie z odcinania głów. Na granicę wysłano dodatkowo 2,5 tys. żołnierzy. Pionowe ogrodzenie ma już ponad 94 km długości, a poziome zasieki około 140 km.
Na obszarze w pobliżu granicy z Białorusią wciąż obowiązuje stan wyjątkowy, a dziś Sejm ma zdecydować o wydłużeniu go o kolejne 60 dni. Wydaje się to uzasadnione ze względu na wciąż trudną sytuację w tym regionie. Na przykład dziś rozpędzony samochód przemytników ludzi, nie zatrzymał się do kontroli policyjnej i potrącił policjanta.
Sytuację na granicy próbują destabilizować niektórzy polscy politycy, a także osoby podające się za prawników reprezentujących migrantów. Europejski Trybunał Praw Człowieka zalecił Polsce dopuszczenie prawników do migrantów przebywających na naszym terytorium. Niedługo po tym fakcie policja zawróciła z granicy Patricka Radzimierskiego, Daniela Witko i Małgorzatę Jaźwińską, którzy twierdzili, że reprezentują imigrantów. Wszyscy zapowiedzieli, że doniosą za to na Polskę do ETPCz. Trybunał informuje, że niedopuszczenie pomocy prawnej do uchodźców stanowi naruszenie art. 34 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka.
Jeden z warszawskich prawników Piotr B. otrzymał zarzuty prokuratorskie za wzywanie na Twitterze do ataków na funkcjonariuszy Straży Granicznej. B. umieszczał w serwisie wizerunki szefa SG, a także jej komendanta głównego i oskarżał ich o znęcanie się nad migrantami. Napisał też:
„Wiecie co z nimi zrobić, gdy spotkacie ich na ulicy”.
Próbujemy zniechęcić przybyszy z Azji i Afryki
Cudzoziemcy przebywający na terytorium Białorusi i korzystający z polskich sieci komórkowych otrzymują SMS-y o silnie strzeżonej granicy. Komunikaty pisane są w pięciu językach, czyli m.in. po angielsku, arabsku i rosyjsku. W treści tych wiadomości znajduje się wezwanie:
„Władze białoruskie okłamały cię, wracaj do Mińska!”,
a także informacja, że za niszczenie ogrodzenia na granicy oraz jej nielegalne przekraczanie grozi kara więzienia. Komunikaty przestrzegają też przed nocowaniem na zewnątrz w warunkach jesienno-zimowych, co może być niebezpieczne dla zdrowia i życia.
W wiadomości SMS migranci znajdą też ostrzeżenie przed przyjmowaniem tabletek, które rozdają białoruscy żołnierze. Być może są one przyczyną zgonów wśród przebywających na granicy obywateli państw Azji i Afryki.
Czy Łukaszenka częstuje migrantów narkotykami?
Białoruski dziennikarz i opozycjonista Franak Viačorka, doradca Swiatłany Cichanouskiej twierdzi, że tabletki rozdawane przybyszom mogą zawierać metadon (przeciwbólowy opioid kilkukrotnie silniejszy od morfiny):
„Łukaszenka prowadzi do wojny. Białoruscy pogranicznicy celują w polskich, przeładowują, strzelają w powietrze. Litwini donoszą, że reżim podaje migrantom metadon. Przyjaciele, sytuacja wygląda bardzo źle. Jesteśmy o krok od strzelaniny. Potrzebna jest silna reakcja”.
Unia Europejska o kryzysie
Dziś wieczorem miało odbyć się spotkanie unijnej komisarz Ylvy Johansson z ministrem Kamińskim w sprawie kryzysu na granicy polsko-białoruskiej. Komisarz twierdzi, że nie można chronić granicy, narażając ludzkie życie. Wg pani Ylvy Polska nie zachowuje w tej sprawie dostatecznej jawności. Na spotkaniu nie przewidziano obecności dziennikarzy.
Podsumowanie
W sytuacji granicznego kryzysu polsko-białoruskiego niewątpliwie mamy do czynienia z elementami wojny hybrydowej. Są to m.in.:
- siłowe forsowanie granicy zorganizowane przez obce państwo, bez wypowiedzenia wojny i przy użyciu cywilnych „migrantów”;
- pozorowanie działań zbrojnych przez wojsko i zmilitaryzowane służby w celu sprowokowania określonej reakcji polskiego państwa;
- fizyczne zamachy, takie jak wyzwiska i miotanie kamieni stosowane jako prowokacja;
- aktywność niektórych sił politycznych w Polsce, zorientowanych na poparcie działań władz Białorusi;
- zaangażowanie wysokich rangą dygnitarzy Unii Europejskiej, którzy wydają się skłaniać polskie władze do wpuszczania obecnych na granicy migrantów.
Skutkiem powyższych działań jest destabilizacja we wschodniej strefie przygranicznej. Wydarzenia powodują niepokój lokalnej ludności. Władze musiały w ten rejon skierować znaczne siły wojskowe, a także wprowadzić na tym obszarze stan wyjątkowy.
To jest sytuacja, która może przerodzić się w konflikt o wiele poważniejszy, a to czy tak się stanie, zależy od tego, czy zaplanował to organizator całego zamieszania, oraz czy nasze struktury państwowe dadzą się w to wciągnąć.