Czy ludzi ostrożnych można przekonać do szczepień?

szczepić się czy nie

Pomijając na chwilę zasadność medyczną szczepień przeciw sławnemu koronawirusowi, zastanówmy się, czy można zachęcić do przyjęcia szczepionki ludzi myślących samodzielnie.

Każda nachalna promocja musi wywołać u osób analizujących otoczenie odruch obronny. Wiele z nich, gdy wciąż słyszy usilne nakłanianie do zaangażowania się w jakąś czynność, automatycznie reaguje odmową. Zwłaszcza gdy nie są przekonane o tym, że dana rzecz jest im na pewno potrzebna oraz na pewno nieszkodliwa.

Takie zjawisko występuje w przypadku kampanii proszczepionkowej SARS-CoV-2.  Trudno o lepszy przykład chybionej akcji promocyjnej kierowanej do całej populacji.

Dlaczego jest tylu niezaszczepionych?

Obecnie w Polsce mamy 60 proc. osób, które przyjęły co najmniej jedną dawkę szczepionki. Pozostała część, czyli 40 proc. to właśnie osoby o silnie rozwiniętej ostrożności, skłonnościach do zadawania pytań, czy wreszcie posiadające swego rodzaju „instynkt niestadny”.  To duży odsetek i powinien cieszyć, jeżeli cechy te potraktujemy jako zalety.

Ludzie ci nie przyjęli szczepionki, bo po pierwsze nie uważają, że może być to dla nich korzystne, a po drugie propagatorzy idei popełnili błędy przy akwizycji.

Osobom z logicznym, a nie emocjonalnym podejściem do życia, nie zaoferowano produktu w odpowiedni sposób. Błędy popełnione przez propagatorów to na przykład kłamstwa, że zaszczepienie może chronić w 100 proc. przed zakażeniem, zaangażowanie w kampanii niewiarygodnych mediów i celebrytów znanych z komercyjnych reklam, rządowych ekspertów powiązanych z big pharmą czy wreszcie szantażowanie niezaszczepionych wykluczeniem z życia społecznego.

Taktyka ta musiała zniechęcić do poddania się zabiegowi ludzi spostrzegawczych i uzdolnionych analitycznie. Również nie bez znaczenia jest tu umiejętność wyciągania wniosków z historii oraz „zwykła” niechęć do zniewolenia.

Przekonujemy wątpiących

Wracając do tytułowego pytania, odpowiadam, że owszem można te osoby przyciągnąć do idei szczepień przeciw SARS-COV-2. Jednak jest tu konieczna zmiana taktyki, czyli przede wszystkim pokazanie jak naprawdę wygląda skuteczność szczepień, co pomoże w ocenie korzyści płynących z przyjęcia preparatu.

Z wczesnych badań klinicznych (2020 r.) wynikało, że efektywność szczepionki Pfizera to 94 proc. Obecnie ta skuteczność jest o wiele niższa w efekcie pojawienia się wielu mutacji patogenu. Rozwijanie się wariantów wirusa jest zależne od różnych czynników, w tym geograficznych. Być może dlatego w Izraelu pomimo zaszczepienia dwiema dawkami 66 proc. populacji zanotowano pod koniec stycznia gwałtowny wzrost zakażeń.

Jednak nie przesądza to o bezzasadności szczepień. Ich sens należy rozpatrywać lokalnie i na podstawie szczegółowych badań. Jeżeli ktoś chce przekonać nieprzekonanych, musi bezwzględnie zaprzestać topornej propagandy i zacząć traktować grupę docelową jak osoby po prostu ostrożne i nienaiwne. Pozostali już przyjęli szczepionkę, więc dłuższe stosowanie prostych manipulacji nikogo już nie zachęci.

To oczywiście jest warte rozważenia, jeżeli jesteśmy pewni, że szczepionka może pomóc w rozprzestrzenianiu się choroby kowidowej lub łagodzenia jej objawów.

Przeczytaj nasz artykuł o zachorowaniach na kowid w Izraelu: LINK

Adam Jakubowski

Adam Jakubowski

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *