Podane przez Rosję powody ataku na Ukrainę są nieprawdziwe i niewarte inwazji na sąsiada. Wygląda na to, że Władimir Putin zmyślił ukraińskie zagrożenie dla Rosji oraz obietnice, jakie rzekomo dali politykom Związku Sowieckiego w latach 90 XX w. przedstawiciele Zachodu.
Zagrożeniem ma być rzekomo planowane rozmieszczenie na terytorium Ukrainy amerykańskich wyrzutni rakiet średniego i pośredniego zasięgu, które mogą przenosić głowice jądrowe. W żadnych materiałach amerykańskich ani NATO nie znajdziemy takich planów. Skąd Władimir Putin ma takie informacje, nie wiadomo.
Prezydent Rosji mówi też o tym, że w latach 90 XX wieku Związek Sowiecki otrzymał ustne zapewnienie, że NATO nie zostanie rozszerzone na Wschód od Niemiec. Tu także Putin nic więcej nie mówi o rzekomych obietnicach. Ani kto je składał, ani w jakich okolicznościach.
Rosyjski prezydent w przemówieniu z 21 lutego 2022 r. wspomina też, że na temat ukraińskich projektów jądrowych słyszał jakieś „wypowiedzi” i że Ukraina ma rzekomo dysponować technologiami atomowymi i rakietowymi z czasów ZSRS. Według Putina jest to też ważny powód do inwazji, niszczenia miast i strzelania do cywilów.
Równowaga sił czy przewaga Rosji?
Tłem rosyjskiej napaści na Ukrainę może być, owszem, potęga nuklearna USA. Jednak nie ma mowy tu o tym, że Stany Zjednoczone czy nawet należąca do NATO Ukraina mogłyby zaatakować Rosję. Nie chodzi tu o stworzenie możliwości przeprowadzenia ataku ofensywnego, a o zdolność powstrzymywania i odstraszania Rosji, która przecież sobie tego nie życzy.
Nie życzy i nawet śmiertelnie się o takie próby obraziła, czego efektem jest wojna na Ukrainie, zwana przez niektórych wojną zastępczą między Rosją a Stanami Zjednoczonymi. Jest na pewno w tym ziarno prawdy, co nie oznacza, że Ukraińcy nie walczą o swoją wolność od „ruskiego mira”. Walczą, bo czymże innym, jak nie ruskim mirem jest swoboda oddziaływania Rosji na Europę? My tu w Polsce doskonale wiemy, co ona oznacza. Wszak po II wojnie światowej Rosjanie mieli pełną swobodę w dużej części świata i prawie się to skończyło jego końcem w atomowym ogniu.
Chociaż dziś nie można porównać siły rosyjskiej do potęgi Związku Sowieckiego wraz z Układem Warszawskim, to jednak Rosja dysponuje arsenałem rakietowym zdolnym razić kontynent pociskami ziemia-ziemia. Nie wiadomo nawet jaki zasięg ma rosyjska broń stacjonująca w eksklawie królewieckiej oraz w samej Rosji. Oficjalnie 500 km, ale Amerykanie twierdzą, że być może o wiele więcej. Posiadanie takiego uzbrojenia przez państwo Putina stało się zresztą kością niezgody między USA a Federacją Rosyjską w kontekście układu INF, czyli aktu, na podstawie którego oba państwa zobowiązały się do zniszczenia swoich rakiet o zasięgu przekraczającym właśnie 500 km.
Rosjanie nie chcą równowagi
USA wypowiedziały traktat w roku 2019 r. między innymi z powodu podejrzeń, że Rosjanie wyprodukowali i testowali rakiety o zasięgu większym niż 500 km już około roku 2008. W 2014 roku mieli wprowadzić do służby Iskandery K o zasięgu 2500 km. Być może takie wersje Rosja trzyma w pogotowiu w eksklawie królewieckiej.
Tak w praktyce wygląda zagrożenie dla Rosji ze strony USA. Putin się zbroi, żeby mieć „ostateczny argument” i nie chce, żeby ktokolwiek mu w tym przeszkadzał. Dlatego bardzo nie podoba mu się obecność sił USA w Europie, rozszerzenie NATO na Wschód, budowa tarczy antyrakietowej oraz chyba najbardziej, perspektywa przyjęcia do NATO Ukrainy. Te procesy bowiem oznaczają zrównoważenie rosyjskiej potęgi militarnej przez Stany Zjednoczone, a być może nawet uzyskanie przewagi. Czego oczywiście im życzymy.
Przeczytaj artykuł o rosyjskiej taktyce strachu: LINK
Ja sądzę,że to USA chcą mieć przewagę nad Rosją.Autor nic nie pisze o bazach amerykańskich,ktòrych jest prawie 400.Większośf z tych baz otacza Rosję.To jest podstawowy argument przeciwko Ameryce,na ktòrym wszyscy analitycy łamią zęby.A Ukraina pod władzą banderowcòw ,nie ma prawa istnieć.
Tak, Amerykanie chcą mieć przewagę nad Rosją, ale z polskiego punktu widzenia nie ma w tym nic złego. To dzięki przewadze USA nad ZSRR znaleźliśmy się na Zachodzie i jesteśmy tu już ponad 30 lat. O plusach tego stanu rzeczy chyba nie muszę pisać? Zresztą z amerykańskiej dominacji nie wynika też żadna rosyjska krzywda. No chyba, że Rosja za taką uważa brak możliwości narzucania swojej woli w Europie. Pozdrawiam, PHB